piątek, 1 maja 2015

Słów kilka na temat... 7 oznak, że jesteś wyczerpany i coś Cię zajmuje aż za bardzo. Postanowienia kwietnia.

Uwaga, uwaga. W ten weekend, z racji, że w Polsce dłuższe wolne, maturzyści, inni stypendyści i ja szykujemy się na egzaminy, tu nie ma zajęć w poniedziałek, a do tego ja mam taki kaprys, tym razem w przeciągu kilku dni pojawią się dwa posty. Jeden, dzisiejszy. Drugi, zapewne poniedziałkowy - wywiad emigracyjny z jedną z moich ulubionych blogerek. Już teraz zapraszam więc na bloga. :D
Zapowiadam też cykl dla nowych stypendystów z różnymi informacjami nt. przygotowań do wyjazdu. Debiut już za tydzień; mam nadzieję, że w jakiś sposób Wam to pomoże. Wpadnijcie też na mojego bloga o przygotowaniach do wyjazdu i zaglądajcie do FAQ, zanim zaczniecie zadawać osobne pytania, bo na wiele z nich odpowiedź już padała, i to nie raz. :)

Jeśli właśnie skończyłeś liceum ogólnokształcące lub technikum i miesiąc Twojej próby nadciąga wielkimi krokami...
Jeśli jesteś na roku 12 (jak ja) lub 13 w angielskiej szkole i zbliżają się Twoje AS lub A-levels...
Jeśli masz inne egzaminy, prace do oddania, dziesięć projektów do zrobienia, czy po prostu więcej obowiązków, niż zwykle...
Nigdy takiej sytuacji nie miałeś? Wszystko przed Tobą! Ale jeśli chcesz sobie wyobrazić jak to jest być zmęczonym nauką/pracą/łączenie pracy i nauki ze stoma innymi obowiązkami/nic nie robieniem, przedstawiam wyolbrzymienia własnych doświadczeń:

7 oznak, że jesteś wyczerpany i coś Cię zajmuje aż za bardzo:


1. Nie pamiętasz imion dalszych znajomych.
Przykładowo, maszeruje przed Tobą człowiek, który chodzi z Tobą na matematykę. Zamieniliście może dwa słowa w ciągu ostatniego semestru, ale z całą pewnością wiesz, jak ma na imię, bo nauczyciel zwraca się do niego średnio 3 razy na 50 minut każdego dnia. Tak było też na ostatnich zajęciach, które skończyły się raptem 10 minut temu. Człowiekowi temu wypada kartka, a Ty ją podnosisz i chcesz go zawołać, aby go o tym poinformować. I tu... Pustka. Jak on tam był? Harry? Henry? Hektor? Coś na "H". A może jednak Alfred? Albo Tom? Niby wielkiej roli to Ci w życiu nie odgrywa na dłuższą metę, ale chociażby z szacunku do drugiego człowieka... Słabo. 


2. Bliscy Ci ludzie nie pamiętają, kiedy ostatnio na pytanie: "co robisz?", odpowiedziałeś inaczej, niż: "uczę się", "pracuję", "piszę" czy co tam Cię zajmuje.
...Do tego, podsumowując ostatnie dni życia, sam nie wiesz, kiedy ostatnio robiłeś coś innego. Uwaga, to już przesada.


3. Pod prysznicem wszystko Ci jedno, czy używasz akurat szamponu czy płynu pod prysznic. Ważne, że się pieni.
...Bo kto by się po całym długim dniu przejmował takimi szczegółami, kiedy butelki z tymi płynami są podobnej wielkości, a Ty kompletnie nie zastanawiasz się, co robisz, już wyobrażając sobie te wszystkie książki i notatki, jakie trzeba przejrzeć w nocy?

4. Nieważne, czy rozmówca mówi do Ciebie po polsku, angielsku, niemiecku, chińsku czy arabsku. I tak nie ogarniasz.
Nawet nie ma co wyjaśniać. Albo myślisz o swojej pracy i Cię nie ma dla świata rzeczywistego, albo spałeś ostatnio tak krótko, że nawet nie masz siły się skupiać na jakichś ludziach i na tym, co tam próbują Ci akurat przekazać (patrz: 6). W każdym razie, gdy robi się naprawdę źle (patrz: 5), już wiesz, że przesadziłeś ze zmęczeniem.

5. Robiąc krzyżówkę podczas oglądania filmu dokumentalnego o Napoleonie, nie możesz skojarzyć, co to za państwo z klonem we fladze na 6 liter z pierwszą "k" albo kto tam może szukać guza na 9 liter, pierwsza "z".
To jak z imionami (patrz: 1), choć w sumie to jeszcze gorzej. Z tym Harrym, Henrym czy Alfredem możesz nie komunikować się na co dzień, ale im bardziej zmęczenie wpływa na Twoją pamięć i im więcej codziennych wyrazów nie pamiętasz, tym gorzej. "Zawadiaka" to już trudniejsze słowo, ale jak zapominasz tych podstawowych, typu "Kanada" albo myli Ci się to z "kanapką"... Miej się na baczności. Albo idź spać. Bez owijania w bawełnę. Najlepiej migusiem.

6. Suma liczby przespanych przez Ciebie godzin w ciągu ostatnich trzech dni równa się średniej przeciętnego człowieka na dobę.
I stąd, zresztą, biorą się najczęściej pozostałe problemy w takiej sytuacji. Nie każdy z nas jest Napoleonem (patrz: punkt 7), przez co nie wszyscy mamy umiejętność pracy 18h na dobę z nikłą liczbą godzin pozostałych dla snu. Z tego względu, czasem trzeba się wyspać, bo inaczej będzie tylko gorzej i gorzej (patrz: 1, 2, 3, 4, 5), co pogłębi frustrację, co spowoduje demotywację, co wpłynie na ogólne rezultaty... Nie warto, po prostu. 



7. Wszystko staje się tym, czym się zajmujesz.
Robisz matmę? Wszędzie ją widzisz. 
Uczysz się słówek? Przypominają Ci się w najmniej oczekiwanych chwilach.
Czytasz o Napoleonie? Wydaje Ci się, że jakiś niewysoki mężczyzna w dziwnym kapeluszu pomyka po Twoim podwórku... 
...No dobra, aż tak to może nie, ale z reguły wszystko kojarzy się z tym, co tak zajmuje Twoją głowę, więc siłą rzeczy wpadasz w lekką paranoję. I nie, punkt 6. od początku do końca wcale nie jest tego przykładem, o nie - e.

Dodatkowo, przerwy są na tyle fajne, że jak sobie już jakąś zrobisz, to albo usypiasz w dziwnych miejscach, albo wycierasz siedemnasty raz kurz z tej samej półki, albo nagle odkrywasz, że musisz koniecznie właśnie w tej sekundzie życia obejrzeć nowy odcinek "Gry o Tron", bo a nuż ktoś jutro zaspoileruje i to nie będzie to samo.Wielkie rzeczy.
Najlepsze, że przedwczoraj ten temat poruszyli nawet Abstrachuje, polecam: 



A tak serio, to z racji, że sama mam teraz okres pt. "12 egzaminów wesoło patataja na horyzoncie", świetnie rozumiem, że bywa ciężko z organizacją i zmęczeniem takich i w różnych innych zajętych sytuacjach życiowych, ale NIE DAJMY SIĘ ZWARIOWAĆ.
Sen jest ważny; odpoczynek też. Codziennie trzeba poświęcić te parę godzin na sen, wyjść na zewnątrz, oderwać się. Jeść zdrowo, poćwiczyć. Nie rzucać wszystkiego tylko dlatego, że nadchodzi jakieś wyzwanie, bo takie - wydawałoby się - drobne rzeczy też są ważne. 
No i załamywać się każdą kwestią, byle egzaminem? Istotne mniej lub bardziej, ale gdyby nasze mózgi były zaprogramowane na samodestrukcję "bo stres", chyba wszyscy byśmy padali w okolicach testu na koniec trzeciej klasy podstawówki albo pasowania na radosnego przedszkolaka. 


Z drugiej strony, nie olewajmy roboty. Przykładowo, te nieszczęsne egzaminy. Ok, jest dużo fajniejszych rzeczy do zrobienia, ale skoro już się człowiek czegoś uczył, siedział jakiś czas w szkole i się chcąc nie chcąc przygotowywał do konfrontacji z komisją egzaminacyjną, a do tego rezultaty mają wpływ na to, jak będzie wyglądał chociażby skrawek przyszłości, warto choćby otworzyć tę książkę, poczytać i... Po prostu dać z siebie wszystko. Nie ma sensu marnować tych wszystkich godzin, jakie już się w tej szkole spędziło, nie wykorzystując tej nabytej wiedzy na ile tylko można najlepiej, chociażby z szacunku do siebie i własnego czasu. Przesiedziałeś, coś tam zapamiętałeś. Wykorzystaj to!   

Kwietniowych postanowień jeszcze nie publikowałam tu oficjalnie, choć widnieją w podstronie od dłuższego czasu:

1. Zrobić porządne notatki na egzaminy.
2. Wyrobić sobie kartę ze zgodą na transplantację narządów po śmierci ze strony Dawca.pl
3. Zrobić badania do prawa jazdy.
4. Przeczytać "Pretty Little Liars" i "Wiedźmina",
5. Obejrzeć 4 filmy biograficzne o Napoleonie.
6. Wrócić do biegania i trenować w tym zakresie regularnie.
7. Upiec coś  dobrego na Wielkanoc.
8. Spędzić fajnie i produktywnie czas w domu.
9. Przeczytać thriller po angielsku.
10. Zacząć pić regularnie zieloną herbatę.
11. Dobrze zadebiutować jako Kapitan Domu podczas Dnia Sportu.


Podsumowanie kwietnia już wkrótce; liczę na Waszą obecność. :)
Poza tym, to życzę Wam wesołego długiego weekendu, a i sobie dobrze i produktywnie spędzonego czasu. 
No i ludzie, jak macie coś zrobić, to róbcie od razu, rekomenduję z całego serca. Przerwa po wykonaniu jakiegoś zadania jest bardziej satysfakcjonująca, niż odkładanie na później, no i oczywiście w przeciwieństwie do błędnego koła pt. "zaraz" realizacja zadań naprawdę coś Wam daje. 
Trzymajcie się ciepło, nie umierajcie ze zmęczenia i powodzenia we wszystkim! 

2 komentarze:

  1. Ehhh... ja to nawet zapominam czasem imion osób, którzy są moimi dobrymi znajomymi, a co gorsza czasem nawet i przyjaciół ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to już wyższa szkoła jazdy. :D
      Choć nie powiem, mi zawsze po powrocie do Polski zdarza się przekręcać imiona na zaczynające się na tę samą literę. O.o

      Usuń